Harcmistrz Marcin Jedliński z Hufca ZHP Kielce - Miasto w Dniu Myśli Braterskiej reprezentował Związek Harcerstwa Polskiego na spotkaniu z Prezydentem RP Andrzejem Dudą. Dla druha Marcina ubiegły rok był szczególny – zaangażował się w służbę, koordynując działania harcerzy i instruktorów w ramach #AntyCovidTeam, a w maju zamknął próbę na stopień harcmistrza. Zachęcamy do lektury wywiadu z druhem Marcinem.
phm. Marta Jeżak: Jak jako instruktor zareagowałeś na wybuch pandemii?
hm. Marcin Jedliński: Wybuchowi pandemii na pewno towarzyszył duży stres i duża niepewność. Na początku nikt nie wiedział, z czym się mierzymy, jak bardzo epidemia wpłynie na nasze dotychczasowe działania i życie. Sytuacji nie ułatwiało to, że w rodzinie mamy osoby starsze, schorowane, że w moim życiu w końcówce 2019 roku pojawiła się nowa rola – rola ojca. Ponadto troska o najbliższych – w tym żonę, która z zawodu jest lekarzem i potencjalnie codziennie jest narażona na kontakt z wirusem. Na pewno nie pomagał też fakt, że w ramach swojej pracy zawodowej związany jestem z turystyką, która zupełnie stanęła. Nic dziwnego, że człowiek odczuwał pewien niepokój. Natomiast w sytuacji, w której lekko tracę kontrolę (a taką sytuacją z pewnością był wybuch pandemii), z reguły staram się zacząć działać i odzyskać przynajmniej pozory kontroli nad swoim i innych losem.
phm. Marta Jeżak: Jak w takim razie zacząłeś działać? Co zrobiłeś, aby odzyskać kontrolę?
hm. Marcin Jedliński: Takim działaniem było powołanie naszej grupy #AntyCovidTeam, opartej w 90% na harcerzach i instruktorach harcerskich. Uznaliśmy, że skoro wszyscy mierzymy się z nową sytuacją, to najlepiej będzie w tej sytuacji się szybko odnaleźć i wykorzystać swoją wiedzę, umiejętności organizacyjne i społeczny potencjał członków naszej grupy. Powołaliśmy do życia nieformalną grupę, przeciwdziałającą skutkom COVID. W ramach grupy działało kilka działów. Wyodrębniony był dział zajmujący się szyciem maseczek i produkcją przyłbic (w ramach współpracy z innymi kieleckimi grupami, czy Aresztem Śledczym w Kielcach) oraz przekazaniem ich do świętokrzyskich szpitali. Ważnym działem był ten skierowany do seniorów i osób samotnych. W jego ramach zajmowaliśmy się robieniem zakupów, zakupem leków, wyprowadzaniem zwierząt (głównie psów) itp. Powołany do życia był też dział zajmujący się promowaniem akcji #zostańwdomu – organizowaliśmy turnieje, warsztaty online, tworzone były poradniki jak szyć maseczki, jak je właściwie ubierać itp. Co więcej, członkowie naszej grupy pozyskali środki w ramach Świętokrzyskiego Funduszu Lokalnego na przygotowanie pomieszczeń do produkcji maseczek, w tym zakup regałów czy skrzynek. Wolontariusze mogli zupełnie bezkontaktowo zostawiać materiały i półprodukty dla innych.
phm. Marta Jeżak: W trakcie pandemii jeszcze bardziej potrzebna była krew. Czy jako honorowy dawca krwi również pełniłeś służbę na tym polu?
hm. Marcin Jedliński: Odpowiedź może być tylko jedna – oczywiście, że tak! Krwiodawstwo jest bardzo ważnym elementem mojego życia i również w trakcie epidemii oddawałem krew. Z wszystkich działań, jakie w życiu podjąłem, uważam, że krwiodawstwo ma najwyższą wartość – tu pomagasz na 100% i każda kropla twojej krwi może przekładać się na uratowane życie czy zdrowie. Mimo że krwiodawstwo to nie wyścigi, to każda donacja mnie bardzo cieszy. Z nieukrywaną zazdrością i z wielkim uznaniem patrzę na grupach krwiodawców na osoby, które oddały 50 czy 100 litrów. U mnie też jest nieźle (obecnie jestem Zasłużonym Honorowym Dawcą Krwi I stopnia z 19,8l na liczniku), ale do wyników tych najlepszych jeszcze sporo brakuje. Ale kto wie? Może kiedyś się uda.
phm. Marta Jeżak: W 2020 roku zamknąłeś pozytywnie próbę na stopień harcmistrza. Czym jest dla ciebie bycie harcmistrzem?
hm. Marcin Jedliński: Dość długo zbierałem się do zamknięcia próby. W głowie miałem wciąż wątpliwości – czy to na pewno już? Czy swoją postawą zaprezentuję właściwe wzorce? Na pewno bycie harcmistrzem to wielkie wyróżnienie – a z tym zaś wiąże się wielka odpowiedzialność. W oczach instruktorów często jesteś wzorem, autorytetem, często masz decydujący głos. Wiadomo, że nie idzie to w parze wyłącznie za stopniem, lecz także z osobowością. Jednakże przed podjęciem ostatecznej decyzji, zrobiłem w głowie symboliczny rachunek sumienia i bardzo świadomie uznałem, że raczej nie przyniosę ujmy dla tego stopnia i jestem gotowy do stawienia się przed KSI. Natomiast z pewnością mogę rzec, że moją decyzję poprzedziły godziny rozmyślań na temat tego, czy zasługuję na to wyróżnienie i czy udźwignę brzemię tej odpowiedzialności.
phm. Marta Jeżak: Mam nadzieję, że reprezentowanie ZHP podczas spotkania z okazji DMB było dla Ciebie pozytywnym sprawdzianem tej odpowiedzialności. Wszystkim harcerzom i instruktorom DMB przypomina przede wszystkim o braterstwie i o pomocy drugiemu człowiekowi. Czym dla ciebie są te wartości?
hm. Marcin Jedliński: Służba i braterstwo? Są dla mnie trochę codziennością, trochę stylem życia, trochę czymś, w co wierzę. Jestem zwolennikiem społeczeństwa obywatelskiego i pomagania innym. Uważam, że nie ma sensu marnować swojej energii na spory czy kłótnie. Jest zbyt wiele rzeczy do zrobienia!
phm. Marta Jeżak: W takim razie, czym jest dla ciebie Dzień Myśli Braterskiej?
hm. Marcin Jedliński: Dla mnie to dość miły dzień, w którym co roku przypominam sobie, jak wielu fajnych ludzi poznałem na swojej życiowej drodze i jak wielu ludziom harcerstwo pokazało pewną ścieżkę. Z przyjemnością wrzucam co roku swoje zdjęcie w mundurze (chociaż jestem na tyle głośny, że wszyscy i tak wiedzą, że z tą organizacją splątałem swój los) i z przyjemnością obserwuje jakie „zdjęcia starowinki” wyszukali moi znajomi, koledzy, przyjaciele.